Prasa

Kujawy (nr 293) 9 stycznia 1974 r.
20-01-2004
T.K.

Sposób na nerwice?

- To o czym będę mówił jest więcej niż odmienne od ogólnie przyjętych pewników – zastrzegł na wstępie.

Mimo pozorów dyletanctwa, o które mnie pomawiano, wszystko oparte jest na chemii, fizyce, logice, wynikach badań wielu naukowców, poparte wreszcie efektami leczenia i przypadkami wyleczenia chorych z chorób dotychczas uważanych za nieuleczalne. Miażdżyca, Buerger... Ale nie tylko.



Właśnie mija rok, gdy 7-letni szkrab – Kasia Ł. spod Torunia wróciła ze stołecznego instytutu, by w domu swych rodziców dokonać zaledwie rozpoczętego żywota. Nie umiała już płakać. Wyła. Z bólu. Leki były niemal jej wyłącznym pokarmem, bo bez zażywania ogromnych ilości przeróżnych tabletek zabiłaby ją natychmiast 40-stopniowa gorączka. Wychudłe patyczki rąk i nóg, zwyrodniałe stawy. Gościec postępujący. Dziecko „spisano na straty”. A jednak – udało się! W 8 miesięcy później jeździła już na dziecięcym rowerku, nauczyła się znów płakać i śmiać jak jej rówieśnicy.

- Pan ją leczył? – pytam. – Ale dr JAN KWAŚNIEWSKI nie chce o tym mówić.

- Proszę porozmawiać z rodzicami Kasi...

Następny przykład – jeden z wielu. Teraz ma 27 lat, lecz 20 lat temu na 7-letnią wówczas dziewczynkę spadło nieszczęście: Haine-Medina. Porażenie mięśni kończyn dolnych, niedowład, efekt tego – zanik mięśni. Poruszała się z trudnością, o kulach i lasce. 30 kroków był to jej ówczesny, absolutny rekord. Silne bóle zmuszały do częstego przystawania. Wielokrotnie powtarzane kuracje w przeróżnych sanatoriach nie przyniosły poprawy. I oto Ciechocinek. Skierowano ją na oddział balneologii i fizykoterapii WZS. Dziś – po trzykrotnej kuracji pacjentka może przejść 15 km nie odczuwając bólu, nie używa kul ani laski... Czemu przypisywać uzdrowienie? – pytam ponownie. Dr Jan Kwaśniewski – ordynator wspomnianego tu oddziału – chętnie wyjaśnia, ale najpierw każe mi rozmawiać z aktualnie kurującymi się pacjentami. Oto oni.

Elektryk z Warszawy, w średnim wieku, główne schorzenie to nerwica. Nie sypiał nocami. Dziś po 13 zabiegach czuje się znacznie lepiej. Na czym to polega? Obserwuję, jak mój rozmówca ułożony na leżance, poddawany jest działaniu prądów płynących z galwanostymulatora. Pole ich operowania – to oczy i okolice potylicy. Chodzi o to, aby przepływ prądów selektywnych o odpowiednich parametrach skierować na pień mózgu. Zabieg trwa 20 minut.

T.Ż. odbywa drugą kurację, choć ewidentna poprawa nastąpiła już po pierwszej. Dobrze śpi. Nerwica w odwrocie. Między kuracjami brał znacznie mniej leków uspokajających. Lecznicze działanie prądów utrzymywało się bowiem dość długo. Pacjent uzupełnia: Stosowałem też sugestie pana doktora, co do sposobu odżywiania się. Eliminowałem w dużym stopniu zawartość cukru w diecie.  I te słowa, zrazu niezauważalne – w miarę upływu czasu mojej wizyty na oddziale – nabierać będą znaczenia szczególnego.

Na razie dr Kwaśniewski tylko napomyka: Szkopuł w tym, że człowiek źle się żywi, a złe odżywianie powoduje napięcia. I tak zaczynają się nerwice. A na potwierdzenie doktor mówi: Są chorzy reagujący na stress żarłocznością, inni znów pod wpływem stressu ograniczają ilość spożywanego pokarmu... 90 proc. byłych więźniów obozów koncentracyjnych nie potrafiło zmienić obozowych nawyków żywieniowych, gdzie - paradoks chce – cukier był podstawowym źródłem kalorii, oczywiście spożywany w chlebie, ziemniakach i brukwi... To samo jedzą do dziś, tylko że w produktach droższych i smaczniejszych, a w związku z tym  m u s z ą  b y ć  c h o r z y,  mimo że warunki w których żyją obecnie, są tak różne od „czasów pogardy i śmierci”. Ale to znów dygresja – uśmiecha się doktor. A ja spostrzegam, że te „dygresje żywieniowe” to kanwa naszej rozmowy.

   Tymczasem dowiaduję się ze słów doktora, że ilość chorych na nerwice wzrasta we wszystkich grupach wieku, schorzenia nerwicowe występują masowo wśród dzieci i młodzieży. Nerwice coraz częściej są przyczyną trwałej niezdolności do pracy. Leczenie dotkniętych tymi schorzeniami jest długotrwałe, kosztowne, często mało skuteczne – przy stosowaniu tradycyjnej terapii.

   Od sześciu lat – powiada doktor – w leczeniu nerwic, których zasadnicze objawy chorobowe wynikają z przewagi tzw. układu sympatycznego, stosuję prądy selektywne o parametrach pobudzających układ parasympatyczny. W nerwicach neurastenicznych z bezsennością występuje przewaga układu sympatycznego, co jaj wiadomo, jest zjawiskiem niekorzystnym. Leczenie nerwicy polega więc na pobudzeniu prądem o odpowiednich parametrach przeciwnego układu nerwowego, czyli parasympatycznego. Wspomniane zabiegi stosuje się na ośrodki zawarte w pniu mózgu. W zależności od rodzaju parametrów, prądy selektywne wykazują zróżnicowane działanie.

   Tu od doktora otrzymuję cierpliwe wyjaśnienie: parametry są to impulsy, zdeterminowane czasem trwania, częstotliwością, czasem nadawania czoła impulsu i spadku natężenia prądu. Że prądy selektywne mogą wpływać bezpośrednio na wiele narządów wewnętrznych, na naczynia krwionośne, nerwy obwodowe, centralny układ nerwowy i układ wegetatywny. Po serii wspomnianych zabiegów objawy nerwicowe ustępują. Chory zaczyna lepiej spać, zarzuca leki nasenne, nie nękają go makabryczne sny i natrętne myśli oraz lęki, mija płaczliwość i potliwość, bicia i bóle serca, wysychanie w ustach, bóle i zawroty głowy itp. Poprawa, czy wręcz wyleczenie utrzymują się ponad pół roku lub są trwałe.

 

   Przez niewielki gabinet, na którego drzwiach stosowna wywieszka głosi: Elektrostymulacja – przewinęło się w ciągu 4 lat około 5000 pacjentów. Ponad 2500 to nerwicowcy, ponad 1000 – przypadki miażdżycy i  Burgera, a reszta to inne przypadki jak np. zaburzenia potencji.

 

Właśnie dobiegł końca kolejny turnus. 65 kuracjuszom, w tym 19 ze schorzeniami nóg na tle miażdżycowym albo chorobą Burgera, systematycznie aplikowano leczenie prądami, na które kierowali ich również lekarze z innych oddziałów. Już po 5-7 zabiegach następowała widoczna poprawa. Zabiegi są absolutnie nieszkodliwe, wszyscy pacjenci dobrze je znoszą, tylko przy pierwszym zabiegu odczuwają pewien lęk, choć natężenie prądu jest bardzo małe, po jednym miliamperze. Jednak niektórzy wolą silniejsze dawki prądów płynących z galwanostymulatorów. Pobudzają one bowiem ośrodek erekcyjny, co z kolei ma wpływ na zwiększenie potencji, a przecież u nerwicowców nie rzadko w tych sprawach występują zaburzenia.

   - Wpływ prądów selektywnych na organizm wynika w pewnym stopniu także z działania samego prądu galwanicznego. Wpływa ono korzystnie w nerwicowych bólach głowy i w migrenie. W tej grupie chorych nastąpiła największa poprawa – ciągnie swą relację dr Jan Kwaśniewski. Prądy selektywne są tanią, zupełnie bezpieczną, nie uciążliwą dla chorych i skuteczną metodą leczenia neurastenii, powodują wielomiesięczną, a często trwałą poprawę zdrowia. Mogą być stosowane ambulatoryjnie, a przy szerszym stosowaniu mogą stanowić istotny postęp w leczeniu nerwic i chorób psychicznych!

   Takimi wnioskami zakończył mój rozmówca swe doniesienia, z którymi dwukrotnie wystąpił na krajowym zjeździe neurologów. A na poparcie swych tez ma oczywiste, przemawiające do każdego dowody – ozdrowieńców. Niewielki gabinet, obsługiwany przez jedną osobę, w ciągu pięciu godzin przyjmuje 90 pacjentów, trzy galwanostymulatory w tymże czasie zużywają prąd za... 1,50 zł!

- A same aparaty? – zwracam się do dr Kwaśniewskiego – czy są drogie, że nie stosuje się ich na szerszą skalę?

- Te są NRD-owskie. Ale w Polsce jest producent galwanostymulatorów. Koszt jednego z nich sięga 8 tysięcy złotych. Można jednak konstruować tańsze, w granicach tysiąca złotych, ustawione na stałe parametry. Stosuje się je w leczeniu nerwicy, czy Burgera.

- Tak więc problem nie w cenie, a w popularyzacji.

 

   Rozmawiam ze starym pilotem. Miażdżyca tętnic II stopnia, po zawale. Chodziłem z laską – mówi – a teraz po 12 zabiegach zapomniałem o niej. Stąd do tężni chodzę sam, a poprawę zaobserwowałem po tygodniu.

Pacjent L-wicz (zmiany miażdżycowe) jest tu po raz piąty. Jakieś 10 lat temu zaobserwował u siebie zwolnione tempo krążenia. Po intensywnym ruchu odczuwał dotkliwe bóle nawet po przejściu 200-300 metrów. Uśmiech, który towarzyszy jego własnym słowom wyraża najlepiej radość z tego o czym mówi: Przejdę 3 kilometry i nie boli, mogę nawet biegać.

   W wyniku doznanej kontuzji (silne stłuczenie podudzia) u pacjentki nastąpiło uszkodzenie tętnicy. Przez dwa lata nie pomagały najrozmaitsze zabiegi. Dopiero te prądy... – opowiada młoda kobieta, która właśnie opuszcza gabinet.

   Tymczasem starszy pan, który leżąc na wznak stopy opiera o płytkę połączoną przewodami z galwanometrem – wyjaśnia: Mogłem przejść 100 najwyżej 150 metrów. Teraz stałem się prawie długodystansowcem – żartuje. To skutek 12 zabiegów. – O własnych siłach osiągam już od 800 do 1000 metrów.

   Tylko człowiek unieruchomiony na długie miesiące może ocenić, ile znaczy tu każdy metr pokonanej samodzielnie przestrzeni. Szczegółowa dokumentacja, dotycząca pacjentów dr Kwaśniewskiego, także dostarcza interesujących przykładów.

   Przypadek A.P., lat 49, amputacja lewej nogi – 10 lat temu. Burger! Od 1967 r. Leczony szpitalnie z powodu bólów w prawej nodze, od roku rozległe owrzodzenia na prawej stronie sinoczerwonej, obrzękłej stopy, stałe bóle spoczynkowe, trzykrotny pobyt w szpitalach, groźba ponownej amputacji... Do Ciechocinka przyjechał w stanie beznadziejnym, ale w czasie trzytygodniowego pobytu siła mięśniowa jego ocalałej kończyny wzrosła o 360 proc., ustąpiły dokuczliwe objawy choroby. Wchodzi samodzielnie na trzecie piętro. Zastosowano prądy selektywne i  o d p o w i e d n i ą  d i e t ę. A przecież nie było już nadziei!, Czy tak, doktorze?

   Lekki uśmiech wystarcza mi za odpowiedź, bo łatwo zeń wyczytać teraz także to zdanie, które usłyszałam przed kwadransem:

- Nie, ja nigdy z tego nie wycofuję się, ja tylko się zastanawiam. ( A ja myślę o nim tak: człowiek, który chce zrobić innym dobrze...)

- Byłem bardzo młodym lekarzem, gdy uczestniczyłem w konferencji naukowej, poświęconej zagadnieniom geriatrycznym. Opisywano tam przypadki długowiecznych ludzi, żyjących często ponad 100 lat. Zacząłem wówczas interesować się podobnymi przypadkami długowieczności, szukać jej przyczyn, umożliwiających ludziom tym przez długie lata życia zachować dobre zdrowie – opowiada mój rozmówca, a zaliczyć go można bez wątpienia do grona tzw. ludzi ciekawych, dociekliwych.

   To o czym mówił było zaskakujące, fascynowało, ale kusiło, by odrzucić, w końcu jednak przekonywało! Jak np. te zdania: ODŻYWIANIE RZĄDZI CZŁOWIEKIEM, WIĘC CZŁOWIEK KARMIONY JAK PROSIĘ , MUSI ZACHOWAĆ SIĘ JAK PROSIĘ!

   Odżywianie ma wpływ na procesy demograficzne, o czym demografowie zdają się nie wiedzieć. Przy prawidłowym żywieniu zmiany miażdżycowe i Burger ustępują. Nie jest prawdą, że człowiek musi chorować...

   Trudno przesądzić o słuszności tych stwierdzeń , które doktor Kwaśniewski wypowiada na przemian to poważnie, to z lekką drwiną i odrobiną nonszalancji. Dlaczego? Czy dlatego, że ma rację, czy szczególny dar przekonywania?

  

   Kanadyjski uczony S. Harley stwierdził, że Eskimosi dopóty nie wiedzieli, co to znaczy ból zębów, dopóki nie zaczęli odżywiać się na wzór swoich cywilizowanych pobratymców. Dawniej podstawą ich pożywienia było mięso, tłuszcz fok i różne gatunki ryb. Obecnie spożywają wiele produktów zawierających mało protein, dużo zaś węglowodanów. Rząd Kanady skierował na daleką północ kilku lekarzy stomatologów, którzy leczyć będą cierpiących na próchnicę Eskimosów. Tę wiadomość wyczytałem w prasie stwierdza dr Kwaśniewski – Ale po co szukać przykładów na dalekiej północy , skoro wszystkie nasze dzieci, źle żywione, mają popsute zęby. Liczba zawałów, mimo postępu medycyny, nie maleje, a wzrasta rocznie o 30 proc. Jeżeli skład diety jest prawidłowy – to musi chronić przed wszelkimi chorobami. Bo organizm jest zdrowy, gdy wszystkie narządy mają odpowiednie ilości produktów odżywczych. Ale rzecz w tym, że nie wszystkie narządy potrafią w jednakowym stopniu wymuszać te właściwe proporcje. Mózg wymusza je dla siebie w sposób bezwzględny. Przemiana materii u neurasteników jest nieprawidłowa, a stosując wspomniane tu prądy selektywne można poprawić sposób odżywienia mózgu, ale najlepiej jest zmienić dietę na optymalną.

   Jak wpadłem na pomysł stosowania mojej metody leczenia? Z okazji pewnego kursu w Instytucie Balneoklimatologicznym w Poznaniu dowiedziałem się, że prądy w zależności od parametrów mają różne działanie.  Po powrocie zacząłem stosować poznaną teorię. W innych ośrodkach prądy selektywne są stosowane głownie w leczeniu niedowładów, czy zaniku mięśni i uszkodzeniu nerwów obwodowych np. ma to miejsce w Poznaniu, lecz nie w takim zakresie jaku nas w Ciechocinku.

- Wracając do wspomnianej tu diety optymalnej  - jaka ona powinna być, skoro wywiera tak przemożny, leczniczy wpływ?

- No, cóż, jedzenie ma być obfite i dobre. Wyznam, że jestem odważny jak rycerz, bo się odżywiam  - jak rycerz! Tu widzę jak doktor się uśmiecha i zaraz mówi innym tonem: - Zaś sportowca trzeba odżywiać jak drapieżnika. Bo chęć do walki, energię, wytrzymałość, dobry refleks ma dopiero drapieżnik, który poluje na trawożernych. A więc dieta optymalna, czyli białko pochodzenia zwierzęcego (mięso, ryby, sery, jajka).

- A owoce i jarzyny?

- Można wykarmić tym zająca – w najlepszym wypadku!. Czy pani wie, że zmianie sposobu odżywiania się mieszkańców Skandynawii zawdzięczamy, że u nas nie ma dżumy? Dopóki jedli ser, mięso i ryby – szczury które żerują na odpadkach ludzkiego pożywienia, też odżywiają się podobnie. Od momentu kiedy Skandynawowie zwiększyli ilość cukru w spożywanych produktach zbożowych, szczury również przestawiły się na odżywianie zbożem. Zwiększyła się szczurza populacja. Eksplozja rozrodcza nowego gatunku szczura konsumującego zboże zaledwie w ciągu 300 lat spowodowała, że tzw. szczur czarny został wyparty. Pasożytująca na nim pchła – nosicielka zarazka dżumy – również. Może to brzmi paradoksalnie, ale jak pisze prof. Savarin, losy narodów zależą od ich sposobu odżywiania się. Przykładów dostarcza  historia cywilizacji – zakończył dr Jan Kwaśniewski z Ciechocinka.

   A JA, W IMIENIU NASZYCH CZYTELNIKÓW, POTRAKTOWAŁAM TE SŁOWA DOKTORA, JAKO OBIETNICĘ WYPOWIEDZI NA TEN TEMAT W NASZYM TYGODNIKU.

 

ELŻBIETA PLACIŃSKA

źr.inf. archwum dr-a J.K.
[Wstecz]


Aktualności
Zapowiedzi
Dr Kwaśniewski
Żywienie Optymalne
Dieta Optymalna
Artykuły do publikacji
Artykuły opublikowane
Prasa
Kuchnia Optymalna
Prezentacja żywności optymalnej
Książki
Uroczystość w Chełmie.
wicej » 
Copyright © 2004-2015 Jan Kwaśniewski & Tomasz Kwaśniewski