Likwidowanie mitów.

Uwaga na produkty „light”. 
  
Poradniki dietetyczne pełne są wskazówek z cyklu: jak produkty o wysokiej zawartości tłuszczu zmienić na te, które mają go mniej albo nie mają wcale. Inaczej mówiąc, sugeruje się nam, jak z produktu pełnowartościowego zrobić bezwartościowy. Oto przykłady. Majonez, uważany przez dietetyków za „bombę cholesterolową” (choć już wiadomo, że jaja, jego główny składnik, nie mają żadnego wpływu na poziom cholesterolu we krwi), można kupić w wersji „light” zawierającej o 5 gramów tłuszczu mniej w łyżce stołowej, albo

 w wersji „maxi-light” mającej o 10 gramów tłuszczu mniej w tej samej ilości. Zamiast mleka pełnego można kupić odtłuszczone, zamiast kwaśnej śmietany zmiksować sobie niskotłuszczowy twarożek, zamiast dwóch jajek można zjeść jedno całe jajko z podwójnym białkiem, a żółtko drugiego jaja wyrzucić, a zamiast śmietany kremówki używać 1-procentowego mleka. Postępując zgodnie z tymi regułami możemy mieć pewność, że płacąc więcej otrzymamy w sklepie mniej (produkty typu light są na ogół droższe od tradycyjnych) i pozbawimy swoje organizmy najcenniejszych pokarmów. Mistrzowie w tej dziedzinie – Amerykanie – mają tysiące produktów o obniżonej zawartości tłuszczu i kalorii, a w tamtejszych supermarketach klienci na ogół starannie czytają etykiety, studiując zawartość kaloryczną każdego z nich. Komicznym widokiem są bardzo otyłe osoby pchające przed sobą ciężkie wózki wypełnione wyłącznie „lekkimi” produktami. Z czego w takim razie te osoby tyją, skoro wszystko, co jedzą, prawie nie zawiera kalorii? Odpowiedź na to pytanie jest prostsza niż myślicie. Kalorie to mit, który dręczy miliardy ludzi na całym świecie. Dręczy dosłownie, bo bogaci robią wszystko, aby ich uniknąć, a biedni zrobiliby wszystko, aby je zdobyć. To szaleństwo naszych czasów i zbiorowa paranoja współczesnej cywilizacji.


(Fragment rozdziału „Odwróć piramidę”)

Przewijanie do góry