Cukrzyca insulinozależna (typu I)
Nazwa choroby jest związana z jej podłożem metabolicznym tzn. niedoborem endogennej (własnej) insuliny, co wymusza jej stałe dostrzykiwanie. Leki doustne są nieskuteczne, chory nie reaguje na nie zwiększeniem wydzielania insuliny przez trzustkę, ponieważ brak jest komórek, które ją produkują.
W podręcznikach medycznych traktujących o cukrzycy typu I czytamy najczęściej:
Spożywanie bardzo dużych ilości węglowodanów wymusza na organizmie produkcje i wydzielanie z trzustki zbyt dużych ilości insuliny aby utrzymać poziom glukozy w bezpiecznych granicach. Fabrykami insuliny są tzw. komórki beta, które przy wzmożonym wydzielaniu insuliny są rozpoznawane przez układ odpornościowy jako wadliwe i niszczone przez przeciwciała. Gdy dojdzie już do prawie całkowitego zniszczenia wysp trzustki, poziom przeciwciał spada. W tym czasie chory posiada zbyt mało własnej insuliny, aby pokryć zapotrzebowanie i musi przyjmować insulinę z zewnątrz. Przy diecie cukrzycowej zapotrzebowanie na ten hormon wynosi ok. 0,5 jednostki na kg masy ciała. Dieta cukrzycowa oparta na węglowodanach jest swego rodzaju pułapką dla chorych, ponieważ z jednaj strony zmusza pacjenta do przyjmowania insuliny, z drugiej natomiast przyjmując insulinę trzeba spożywać cukry, aby nie dopuścić do zbytniego spadku poziomu glukozy we krwi. Po kilku – kilkunastu latach trwania choroby, często dochodzi do ponownego uruchomienia układu autoimmunologicznego, tym razem przeciwko podawanej z zewnątrz insulinie, ponieważ jej poziom we krwi jest zbyt wysoki. Wtedy konieczne staje się zwiększenie ilości przyjmowanej insuliny do ok. 1 jednostki na kg masy ciała, ponieważ część z niej jest szybko niszczona i nie zdąży zadziałać. W tym czasie nieskuteczna jest również insulina długodziałająca, gdyż ulega rozłożeniu przed szczytem działania. Obecnie problem ten częściowo mogą rozwiązywać pompy insulinowe, jednak nie dają one zazwyczaj pełnej stabilizacji glikemii, ze względu na stosowaną dietę.
Przed wprowadzeniem insuliny do leczenia zalecenia dietetyczne były dla chorych zupełnie inne – stosowano żywienie z radykalnym ograniczeniem węglowodanów, co w części przypadków powodowało poprawę, czasem jednak występowała groźna dla życia ketoza. Przyczyną powikłań było oczywiście pewne niezrozumienie procesów metabolicznych w organizmie oraz nieznajomość składu wszystkich produktów spożywczych.
Dokładne poznanie metabolizmu człowieka umożliwiło jednak stworzenie metody dietetycznego prowadzenia chorych, jaką jest oczywiście żywienie optymalne. Pełne wyleczenie, przez co rozumiemy stabilne poziomy glukozy bez przyjmowania leków, udaje się osiągnąć prawie zawsze, gdy chorzy nie wytwarzają jeszcze przeciwciał przeciwko przyjmowanej insulinie.
W diecie należy uwzględnić niezbędną minimalną ilość węglowodanów dla danej osoby. Można ją ustalić metodą „prób i błędów” badając ciała ketonowe w moczu – ich wystąpienie świadczy o niedoborze cukrów w diecie. Zapotrzebowanie na białko bywa różne, ale powinno być ono również dokładnie wyliczone, w tym celu pomocna jest obserwacja porannych poziomów glikemii na czczo. Zbyt duże spożycie białka często odbija się porannym wzrostem cukru. Najczęściej proporcja B:T:W dla chorych na cukrzycę typu I wynosi: 0,8-1:3:0,5-1. Po zastosowaniu diety optymalnej uzyskuje się stabilizację poziomów cukru i szybkie ustąpienie hipoglikemii. Odstawienie insuliny następuje w mało zaawansowanej cukrzycy, zwykle w ciągu kilku dni. Dorośli nie muszą obawiać się nawrotu choroby do końca życia, jeśli będą prawidłowo stosować dietę. Problemy mogą stanowić dzieci w okresie wzrostu i kobiety ciężarne, ponieważ w tym okresie występuje wzrost zapotrzebowania na insulinę i trzeba przejściowo podawać preparat z zewnątrz.
Podstawowym warunkiem osiągnięcia sukcesu w walce z cukrzycą jest dokładne przestrzeganie zasad żywienia optymalnego. Pacjenci muszą rozumieć istotę choroby, potrafić precyzyjnie przeliczać wartości B:T:W w zjadanych produktach i komponować posiłki oraz umieć samodzielnie dawkować podawaną insulinę. W przypadku dzieci obowiązek ten spada na rodziców, którzy sami również powinni stosować dietę optymalną. Jeżeli rodzice nie spełnią tego warunku nie można liczyć na wyleczenie dziecka. Można przyjąć zasadę, że w cukrzycy (również typu II) nie pomoże żaden lekarz, jeżeli pacjent nie jest w stanie prowadzić choroby samodzielnie. Rola lekarza stosującego żywienie optymalne sprowadza się głównie do ustalenia indywidualnych proporcji dietetycznych i przekazaniu ich pacjentowi. W początkowym okresie lekarz odpowiada za zmniejszenie ilości przyjmowanej insuliny, co najlepiej nadzorować w ośrodku stacjonarnym, gdzie mamy pewność, że pacjent otrzymuje odpowiednio zbilansowane posiłki. Sami pacjenci są zazwyczaj bardzo zdyscyplinowani i w przeciwieństwie do chorych na cukrzycę typu II nie „podjadają” między posiłkami, kiedy nikt na nich nie patrzy.
Od marca 2000 roku do grudnia 2003 roku w Centrum Żywienia Optymalnego w Jastrzębiej Górze przebywało na leczeniu 189 pacjentów, przeważnie z zaawansowaną cukrzycą trwającą powyżej 5 lat, ponad połowa chorowała od więcej niż 10 lat. Na turnusach tygodniowych przebywało 115 osób z czego całkowite odstawienie insuliny uzyskano u 30 pacjentów co daje 26%, z 74 osób na turnusach dwutygodniowych podobny efekt osiągnięto u 14 osób (19%). U pozostałych pacjentów udało się obniżyć poziomy glikemii i zredukować ilość insuliny, często do kilku jednostek na dobę. Bez poprawy wyjechało z ośrodka 9 chorych, zgłaszali oni jednak poprawę pewnych dolegliwości oraz zanik uczucia głodu związanego z dietą cukrzycową. W 1 przypadku doszło do wystąpienia ketozy (prawdopodobnie zatrucie lub udar słoneczny) i wystąpiła konieczność hospitalizacji.
lek. med. Przemysław Pala