Tłusto, tłuściej, optymalnie. Na śniadanie jajecznica na smalcu i kawałek podgardla, na obiad golonka ze skórą, na kolację salceson i placek serowy. Po kilku dniach takiej diety spada cholesterol, ustępuje cukrzyca, waga leci w dół - obiecują optymalni. Na diecie optymalnej, opracowanej przez doktora Jana Kwaśniewskiego blisko dwadzieścia lat temu, są już prawie 3 miliony Polaków.
Wałęsa i papież. Optymalnie żywi się nawet Lech Wałęsa, ba, podobno sam papież stosując dietę Kwaśniewskiego zeszczuplał i odmłodniał. Jak by nie było, widać gołym okiem, że Jan Paweł II jest ostatnio w lepszej kondycji. Właśnie dzięki takiemu autorytetowi wielu przestało mówić o optymalnych "sekta". Wałęsa też wyraźnie schudł, do tego oficjalnie przyznaje, że jest to zasługą diety optymalnej. - Gdyby dieta Jana Kwaśniewskiego była nic nie warta, nie miałaby tylu zwolenników. "Nie uwierzę dopóki nie sprawdzę" - pomyślałem kiedyś. Przekonałem się, sprawdziłem i twierdzę, że to jest dobra alternatywa dla innych sposobów odżywiania się i ze wszystkich sił będę wpierał tę dietę - powiedział w jednym z wywiadów. Cuda, nie cuda? Postanowiliśmy się optymalnym przyjrzeć bliżej.
Zasady Żywienia Optymalnego opracował prawie dwadzieścia lat temu lekarz medycyny Jan Kwaśniewski. Podstawą tej diety jest zaspokajanie potrzeb energetycznych organizmu tłuszczami pochodzenia zwierzęcego. Jedną trzecią ich dziennego spożycia powinno stanowić białko, a połowę ilości białka - węglowodany. Ważne jest ścisłe zachowanie proporcji i dokładne ważenie produktów. Podstawę optymalnej diety stanowią: żółtka; tłuste produkty mleczne - masło, żółte i białe sery, śmietana 30 proc.; tłuszcze zwierzęce - smalec, słonina, boczek; tłuste mięsa - podroby: serce, wątroba, móżdżek, nerki; galarety mięsne; wędliny tłuste - salceson, pasztetowa, kaszanka; tłuste ryby i drób - gęś, kaczka. (informacje pochodzą z książki Jana Kwaśniewskiego "Żywienie optymalne", Wydawnictwo "WGP", Warszawa 1999)
Optymalni w Inowrocławiu Inowrocławski oddział Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Bractw Optymalnych "Kujawy" spotyka się w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca w domu kultury "Pszczółka". Na sali około trzydziestu osób: średnia wieku 40 - 50 lat, jedno dziecko, pan na wózku. Wszyscy zadbani, eleganccy i... szczupli. Już w drzwiach łapie mnie pani Krysia - skarbnik stowarzyszenia, sympatyczna, energiczna blondynka. - Może wreszcie uda nam się dotrzeć z filozofią optymalnych do szerszego grona - pani Krysi aż błyszczą oczy. - Bo wie pani, to wszystko jest po prostu niesamowite, niezwykłe, ale naprawdę działa, proszę mi wierzyć. Ja sama nie wiem, co to lekarz, choroby... ale zapraszam do środka.
Spotkanie rozpoczyna się o godz. 18.00. Wojciech Ogórkiewicz, prezes inowrocławskich optymalnych, opowiada o gdańskim sklepie z optymalną żywnością, zachęca do tworzenia "Złotej Księgi" stowarzyszenia z wypowiedziami optymalnych, przypomina o obowiązkowych składkach. Wpisowe to 10 zł, które wysyła się do Jaworzna, gdzie mieści się główna siedziba OSBO, składka kwartalna - 5 zł. - Na początku września organizuję wyjazd do Warszawy na spotkanie z doktorem Kwaśniewskim - ogłasza Czesław Moroziuk, wiceprezes stowarzyszenia. - Autokarem w obie strony za 30 złotych. Będzie prezydent Wałęsa, podobno szykuje się też połączenie telebimowe z papieżem. Kto jest chętny? Niemal wszystkie ręce wędrują w górę. Sektą jednak nie pachnie.
25 kilogramów mniej Rozpoczyna się najciekawsza część spotkania. Teraz optymalni będą mówić o swoich doświadczeniach z dietą Kwaśniewskiego. Rozpoczyna pan Andrzej, przystojny, zadbany, koło czterdziestki. 13 lat leczył się w poradni reumatologicznej. - Lekarze wmawiali mi, że tłuszcz i jajka szkodzą - mówi. - A mi po 4 dniach optymalnej diety zaczęły pracować nerki, w ciągu kilku miesięcy schudłem 25 kg, wyniki mam idealne. 25 kilogramów schudł także pan Marek, który na spotkanie przyszedł z żoną, farmaceutką. - Znajomi pytają, jak to możliwe, żeby tyle stracić w ciągu dwóch miesięcy - śmieje się. - A ja nie tylko schudłem. Wyleczyłem się ze wszystkich dolegliwości, żartujemy z małżonką, że gdyby wszyscy zaczęli jeść optymalnie, to zostałaby bez pracy, bo apteki i lekarstwa byłyby już niepotrzebne.
Tylko natura - Świat medyczny żyje z chorób człowieka - przekonuje mnie pani Basia. - A doktor Kwaśniewski mówi, że człowiek powinien iść do lekarza tylko raz, żeby wyleczyć przyczynę, a nie skutek. Wystarczy tylko jeść to, co dała natura, którą myśmy zakłócili. Kupujemy w supermarketach same świństwa, sztuczne jedzenie, dzieciom dajemy chipsy, colę - patrzy z wyrzutem na stojącą przede mną puszkę pepsi. - My sami pieczemy optymalny chleb, robimy albo kupujemy optymalne wędliny. Mówi pani, że to droga dieta? To proszę porównać, ile w sklepie kosztuje kilogram szynki, a ile podrobów albo smalcu.
Wyleczyć cukrzycę Jak zapewniają mnie optymalni, dieta Kwaśniewskiego pomaga na wszystko. Choroby wrzodowe ustępują po dwóch dniach, nadciśnienie po czterech, ba, wyleczyć można podobno nawet cukrzycę. - Podobno? - obrusza się pan Czesław, wiceprezes inowrocławskich optymalnych. - Ja sam chorowałem na cukrzycę, brałem już po 40 jednostek insuliny dziennie, a od 3 lat, od kiedy żywię się optymalnie, nie wziąłem ani jednostki. Wszystko zaczęło się, gdy byłem w szpitalu, gdzie spotkałem zięcia naszej pani Krysi, który pokazał mi, co jeść, aby wyzdrowieć. Lekarze cieszyli się, że w ciągu trzech dni cukier spadł mi radykalnie, podczas kiedy ja jadłem to, co do tej pory było dla mnie rzekomo zakazane. Już nigdy nie wrócę do ryżu, chleba, czy makaronu. A jeśli już zdarzy się, że złapię jakiegoś wirusa, to robię sobie taka miksturkę: do kubka gorącego rosołu dodaję dwa żółtka, łyżkę smalcu i dwa ząbki czosnku, i po dwóch takich szklankach zapominam, że się przeziębiłem.
Dzięki panu Czesławowi optymalny stał się pan Wojciech, obecny prezes. - Powiedziałem Czesiowi: jeśli dzięki twoim żółtkom i boczkom przejdzie mi mój kaszel, to będę tak jadł do końca życia. Po paru dniach kaszel ustąpił. Ale co tam kaszel, skoro dieta optymalna pomaga nawet chorym na stwardnienie rozsiane. Wiesław Szczepański, szef inowrocławskiego stowarzyszenia chorych na SM, sam na wózku inwalidzkim, jest już weteranem optymalnego żywienia. Nikt nie powiedziałby o nim, że choruje na SM. Pełen energii, wigoru, od lat nie wie, co to grypa albo nawet zwykłe przeziębienie.
Tak mówi biochemia - To nie są cuda - mówi Barbara Ogórkiewicz, konsultantka medyczna inowrocławskich optymalnych, lekarka z Ośrodka Zdrowia w Rojewie. - Wystarczy przeczytać pierwszy lepszy podręcznik biochemii, żeby dowiedzieć się, że najbardziej wartościowe białko otrzymujemy z żółtek, wątroby i podrobów. My tylko popularyzujemy to, co zostało naukowo udowodnione już dawno.
Kluby optymalnych działają już w całej Polsce, a nawet za granicą. Istnieją sklepy i restauracje z optymalną żywnością, optymalne wczasy i wycieczki. Optymalni wydają też swoje czasopismo - miesięcznik "Optymalni". Wszystko zgodnie z zasadą: tłusto, tłuściej, optymalnie...
Imiona niektórych bohaterów reportażu zostały zmienione. Agnieszka Bielawska, 19 Lipca 2003
To działa - Rozmowa z TOMASZEM JANIKIEM, "optymalnym"
- Skąd dowiedziałeś się o diecie optymalnej i jak to się stało, że zacząłeś ją stosować? - Ojciec kolegi, który tak się żywi, poczęstował mnie pysznymi plackami serowymi, smażonymi na smalcu. Wcześniej ciężko chorował na nowotwór, miał przerzuty. Kiedy widziałem go wcześniej, był po operacji i chemioterapii. Wyglądał bardzo źle. Teraz był innym człowiekiem. Nie mogłem uwierzyć. Prezentował się świetnie - włosy odrosły mu trzy razy gęstsze, na twarzy miał uśmiech i wyglądał zdrowo. Powiedział, że to dzięki tej diecie. Znam go już ładnych parę lat, nie miałem więc powodu nie wierzyć. Dał mi książkę o diecie optymalnej. Zacząłem ją czytać, chodzić na spotkania optymalnych i próbować takiego sposobu odżywiania. - Co działo się na spotkaniach? - Przychodzili ludzie i opowiadali o swoich doświadczeniach, o tym, w czym pomogła im dieta. Podobno leczy hemoroidy, nadciśnienie, a nadkwasotę i zgagę pokonuje w jeden dzień. Zjawiali się też lekarze. Mówili o zaletach takiego odżywiania i niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą nieumiejętne stosowanie diety. - Odczuwałeś jakieś nieprzyjemne efekty? - Na początku może występować brzydki zapach z ust. To normalne, bo organizm pozbywa się niepotrzebnych substancji. Jedzenie to paliwo - tak nazywają je optymalni. Ono tylko zasila organizm. Dlatego po przejściu na dietę chudnie się. Normalnie ludzie spożywają za dużo węglowodanów w stosunku do tłuszczów. Do przetwarzania węglowodanów potrzebne są białka. Kiedy nie jemy tylu węglowodanów, białko nie jest potrzebne i organizm je wydala. Innym efektem jest niechęć do soli i ostrych przypraw. Ale to pozytywny efekt. Słyszałem też, że na diecie optymalnej komórki są lepiej dotlenione. To też może nieść różne objawy. - Jak wygląda Twój jadłospis? - Pamiętam jak pierwszy raz zrobiłem sobie na śniadanie jajecznicę z pięciu żółtek, z serem i szczypiorkiem. Żółtka zawierają wiele witamin i składników odżywczych. Cały dzień czułem się świetnie, do wieczora miałem energię. Może trochę zadziałała siła sugestii, ale tak było. Optymalni jedzą tylko śniadanie i obiad. Na obiad można zjeść na przykład wątróbkę albo kaszankę smażoną na smalcu, z cebulką, do tego dwa ziemniaki. Chleb jada się sporadycznie, najwyżej razowy, grubo posmarowany masłem. Na początku żołądek jest rozepchany i chce się jeść więcej niż wskazuje dieta, ale to szybko mija. Na tej diecie czuję się lepiej. Wcześniej miewałem różne kłopoty żołądkowe, teraz nic mi nie dolega. Trochę jeszcze brak mi silnej woli, żeby ściśle trzymać się diety. Nie zawsze chce się gotować samemu, czasem nie wypada odmawiać jedzenia, kiedy jest się u rodziny. - Czy dieta optymalna jest kłopotliwa? Trudno ją stosować? - Na pewno jest tania. Można się wyżywić za 130 zł na miesiąc. Ale nie każdemu może odpowiadać smakowo. Trzeba mieć silną wolę albo być chorym i bardzo chcieć się wyleczyć. Na początku można też odczuwać niedosyt. Jeżeli trzymamy się przepisów z diety, nie musimy liczyć kalorii. Są już dokładnie wyliczone. - Jaka jest główna zaleta diety dr. Kwaśniewskiego? - Odporność na większość chorób. Zaobserwowałem to na przykładzie ludzi, którzy zarazili mnie pomysłem. To po prostu działa.
Rozmawiała Magdalena Bobkowska, 19 Lipca 2003 |