|
T.K. |
Czy wiemy co robić, aby nie chorować? Szacowne zdrowie (cz.II)
Jednym z najważniejszych zadań dla ludzkości jest poznanie praw rządzących sprawami życia i śmierci, zdrowia i choroby, młodości i starzenia się, poznanie czynników wpływających na poziom inteligencji, zdolności, sprawność fizyczną, na cechy osobowości i motywy postępowania człowieka.
W różnych okresach dziejów ludzkości szukano odpowiedzi na te pytania, różne też znajdowano odpowiedzi.
Wiele udowodnionych i niezbitych pewników okazywało się fałszywymi, zastępowano je nowymi, które też nie wytrzymały próby czasu. Duża część problemów, które obecnie uważamy za rozwiązane i prawdziwe, też w przyszłości okażą się błędnymi, jak to już miało miejsce wielokrotnie w przeszłości.
Wiele ludzi ma swoje poglądy na to, co jest dla ich organizmów dobre a co złe, co działa szkodliwie, a co korzystnie, wielu stosuje najprzeróżniejsze metody mające zapewnić im zdrowie i długie życie. Korzystają z porad lekarzy, prasy popularnomedycznej, chętnie słuchają znachorów i sąsiadów, najczęściej aprobują i stosują tylko to, co odpowiada ich psychice.
Człowiek jest częścią społeczeństwa, w którym żyje. Korzysta z praw, ale ma też określone obowiązki. Życia i zdrowia człowieka nie można uważać za jego prywatną sprawę. Każdy powinien postępować w taki sposób, by mógł być zdrowy, mądry, sprawny, by nie chorował, dobrze się uczył, a później wydajnie pracował z przyjemnością do późnej starości. Nauka powinna nauczyć go jak ma postępować by te cele osiągnąć.
Wielu ludzi przez nierozważne postępowanie niszczy własne zdrowie, choruje, traci zdolność pracy, staje się ciężarem dla społeczeństwa. Znacznie więcej choruje tylko z braku rozeznania, z jakich powodów zapadają na zdrowiu, jak mają postępować, aby wyleczyć się z choroby, jak żyć, aby nie chorować. Ludzi chorych przez własne świadome postępowanie (np. alkoholicy) należałoby skutecznie i PRZYCZYNOWO leczyć, ludzi chorych przez niewiedzę nauczyć jak mają postępować, aby powrócili do zdrowia, pozostałych nauczyć jak mogą być zdrowi. Czy obecnie nauka może zaproponować określony model postępowania, dzięki któremu człowiek miałby pewność, że jego dzieci będą się rozwijały prawidłowo, będą miały zdrowe zęby, proste kręgosłupy i zdrowe stopy, że będą odporne na choroby zakaźne, że będą mogły łatwo uczyć się, nie zachorują w przyszłości na miażdżycę, nadciśnienie, cukrzycę, zawał, otyłość, kamicę wątrobową, nowotwory, nie będą ich bolały stawy, będą spokojni, pogodni, będą mogli żyć dłużej od swoich rodziców, będą miały mądrą i pogodną starość.
Istnieje wiele teorii i wzorców postępowania, które w praktyce są nieprzydatne, a często jeszcze szkodliwe. Ilość zachorowań na choroby, które wymieniłem i jeszcze na wiele innych systematycznie wzrasta, wzrasta ilość ludzi chorych i to znacznie szybciej, niż wzrasta liczba ludzi w wieku podeszłym.
Podobno żyjemy dłużej niż nasi przodkowie. Wielu ludzi na podstawie własnych obserwacji twierdzi, że żyjemy krócej. Z przyjemnością słyszy się, że długość życia wzrasta i każdy taką wiadomość aprobuje. Wiele faktów dowodzi, że jest wprost przeciwnie, że długość życia ludzi skraca się obecnie z każdym pokoleniem. Nawet jeśli są oparte na podstawowych prawach przyrody. Łatwe do udowodnienia w doświadczeniu, nie dostrzega się ich, lub pomija milczeniem.
Np. długość życia, a ściślej tzw. teoretyczna szansa przeżycia jest u wszystkich gatunków zwierząt zależna od długości okresu wzrostu i dojrzewania. Dłuższy okres wzrostu i dojrzewania to dłuższe życie, krótszy – odpowiednio krótsze. Przyspieszenie dojrzewania to skrócenie życia, opóźnienie dojrzewania to wydłużenie szansy przeżycia. A przecież dzieci z każdym pokoleniem rosną szybciej, dojrzewają wcześniej. W jaki sposób zatem będą mogły żyć dłużej od swoich rodziców? W jakich warunkach środowiskowych różne gatunki reagują przyspieszeniem dojrzewania, wzrostem przeciętnej wagi i wysokości? Czy z punktu widzenia interesów tych gatunków są to zjawiska korzystne, czy też szkodliwe?
Dlaczego dzieci dojrzewają wcześniej, dlaczego są większe i cięższe od swych rówieśników sprzed kilkunastu lat? Czy są to zjawiska korzystne, czy też szkodliwe?
Przyspieszone dojrzewanie, wzrost przeciętnej wysokości i wagi u zwierząt hodowlanych można uznać za korzystne dla hodującego je człowieka. Interes hodowanego zwierzęcia jest zawsze sprzeczny z interesem hodowcy, kryteria korzystne z punktu widzenia hodowcy są przeważnie zawsze niekorzystne dla hodowanego zwierzęcia, nie mogą też być uważane za korzystne w odniesieniu do dzieci i młodzieży.
Większość rodziców cieszy się, że ich dzieci tak dobrze się rozwijają, że są otyłe, duże i szybko rosną, wcześnie zaczynają mówić, są bardzo mądre, przed pójściem do szkoły umieją czytać i rachować. W pierwszych klasach uczą się bardzo dobrze, mają dobry apetyt i nie trzeba ich namawiać do jedzenia. Uważają za normalne zjawisko, że dzieci muszą często chorować, że wolą oglądać telewizję, niż grać w piłkę, że są nerwowe i pobudliwe, że trzeszczą im stawy, że psują się zęby, że muszą nosić wkładki, bo grozi im płaskostopie, że mają krzywy kręgosłup i wadliwą budowę ciała, że w każdej następnej klasie coraz więcej poświęcają czasu na naukę, a uczą się coraz gorzej. Okazuje się , że są często mniej sprawne, bardziej chore i nerwowe od rodziców, którzy, wydawać by się mogło, mięli znacznie mniej korzystne warunki w dzieciństwie.
Jeśli wpływ warunków, w jakich np. żyje obecnie większość dzieci jest coraz bardziej niekorzystny i powoduje pogarszanie się sprawności fizycznej i wzrost zachorowań na wiele groźnych chorób u dzieci i młodzieży, to niezależnie od wszystkich innych czynników, musimy przyjąć, że te warunki są niekorzystne i stopniowo pogarszają się.
Jakie czynniki środowiskowe mają decydujący wpływ na wspomniane wyżej zjawiska, a jakie wbrew pozorom zupełnie się nie liczą? Na wszystkie pytania odpowiem w następnych artykułach, a czytelników proszę o listy z uwagami i pytaniami.
Jan Kwaśniewski
|