Cukrzyca, głodówki.
Mam 75 lat i od początku listopada stosuję żywienie optymalne. Od 15 lat chorowałam na cukrzycę, brałam po 3 tabletki diaprelu, a cukier miałam wysoki. Po 2 tygodniach żywienia optymalnego poczułam się tak dobrze, że odstawiłam tabletki, a po tygodniu bez tabletek cukier spadł z 222 na 157. Od chwili zachorowania nigdy nie miałam tak niskiego cukru we krwi.
Czuję się bardzo dobrze, mogę chodzić na długie spacery i nogi mnie nie bolą, a dawniej bolały po każdym spacerze. Czuję się lżejsza, mimo że z wagi ubyło mi tylko 2 kg. Od moich lekarzy wiem tylko tyle, że jak się zachoruje na cukrzycę, to już do końca życia człowiek musi chorować, bo to jest choroba nieuleczalna. A jednak wbrew temu, co mówią naukowcy na całym globie, Pan potrafi wyleczyć z cukrzycy, co stwierdziłam na sobie. Proszę aby napisał Pan jak stosować głodówki, bo chciałam ubyć na wadze. Życzę, aby Pana szeroka wiedza doczekała się uznania na całym świecie i nie musiała czekać 3 wieki jak w przypadku Kopernika. A.W.
Odpowiedź: Generalnie głodówek nie należy stosować, ale krótkotrwałe 1 - 2-dniowe głodówki u stosujących w początkowym okresie Dietę Optymalną mogą być pożyteczne u niektórych osób i są nieszkodliwe. Przemiana materii i zaopatrzenie organizmu przy Żywieniu Optymalnym i w krótkiej głodówce są takie same i organizm nie ma potrzeby w głodówce niczego przebudowywać. Otrzymuje podobną ilość białka, z tym że jest to białko własne, głównym zaś źródłem energii jest własny tłuszcz. Przy głodówce ilość energii z wytwarzanych własnych węglowodanów wynosi ok. 2% i jest mniejsza niż przy Żywieniu Optymalnym. U otyłych często brakuje enzymu uwalniającego kwasy tłuszczowe z własnych zapasów tłuszczu i ci otyli, a są to przeważnie ludzie reagujący na stres żarłocznością oraz kobiety po klimakterium, które wcześniej stosowały antykoncepcję hormonalną, mają trudności ze spadkiem wagi. Przy Żywieniu Optymalnym ilość energii ze spożycia ok. 50 g węglowodanów wynosi ok. 200 kcal/dobę, co stanowi średnio ok. 10% całkowitej podaży energii. Przy głodówce ilość energii z wytwarzanych przez organizm węglowodanów jest za mała dla optymalnego funkcjonowania organizmu. Lepiej będzie w czasie głodówki dostarczać niewielkie ilości węglowodanów, najkorzystniej w postaci skrobi. Od dawna wiadomo, że "tłuszcze spalają się w ogniu węglowodanów", czyli aby tłuszcze mogły się spalać efektywnie, a organizm nie musiał wytwarzać ciał ketonowych, korzystne będzie, gdy dostarczymy do organizmu ok. 40 - 50 g węglowodanów, najlepiej przed snem. Dla strawienia, skierowania z przewodu pokarmowego do krwi i do spalenia węglowodanów organizm musi zainwestować na początku dużo energii. Krótkotrwała głodówka zmusza organizm do uwalniania własnego tłuszczu, a także powoduje spadek poziomu cukru we krwi u chorych na cukrzycę. U chorych na cukrzycę i stosujących Żywienie Optymalne, po kilku tygodniach, gdy już można odstawić insulinę, czy leki doustne, zdarza się, że poziom glukozy we krwi utrzymuje się na poziomie 150 i powyżej 150 mg%, chociaż cukrzycy już nie ma. Jednodniowe głodówki w tym przypadku powodują spadek poziomu glukozy we krwi i stabilizację tego poziomu do ok. 110 - 120 mg%. Taki poziom glukozy we krwi jest najbardziej korzystny dla organizmu. Lepiej jest gdy poziom ten jest wyższy niż uważany za normę przy innych modelach żywienia, czyli 100 i mniej mg% na czczo, gdyż u osób stosujących Żywienie Optymalne glukoza jest rezerwowym źródłem dużych ilości tlenu, który szybko może być uruchomiony w miejscach, w których tlenu nagle może zabraknąć. Odporność różnych tkanek organizmu jest proporcjonalna do stężenia w nich glukozy, ściślej - glikogenu. W tkankach płodu, na kilka dni przed porodem, poziom glukozy wzrasta kilkakrotnie, co pozwala na bardziej bezpieczne przetrwanie okresu niedotlenienia okołoporodowego. Nie wzrasta on jednak u wszystkich matek. U kobiet na diecie jarskiej poziom ten nie wzrasta, lub wzrasta w niewielkim stopniu, co jest przyczyną dużej śmiertelności okołoporodowej noworodków u matek żywiących się głównie produktami pochodzenia roślinnego. Z tego głównie powodu u kobiet w Polsce w pierwszych latach po wojnie śmiertelność noworodków wynosiła ponad 100 na 1 000 urodzeń i stopniowo się obniżała proporcjonalnie do wzrostu spożycia białek zwierzęcych i tłuszczów, a spadku spożycia węglowodanów i mało wartościowych białek roślinnych. Im więcej jakiś naród spożywa produktów roślinnych, tym jest biedniejszy i tym większa jest śmiertelność noworodków w tym narodzie, i tym większy przyrost naturalny, tym mniej wartościowi biologicznie są dzieci i dorośli.
Jan Kwaśniewski. więcej... |