Cukrzyca, miażdżyca, nadciśnienie, zawał serca, nadwaga.
Mam 50 lat. Od dziewięciu miesięcy jestem na diecie optymalnej i czuję się rewelacyjnie. Przed siedmiu laty przeszedłem zawał serca. Od tego czasu nie jadłem już - zgodnie z zaleceniami lekarzy - ani tłuszczu zarówno zawartego w mięsie, jak i w maśle, a żółtka jaj wyrzucałem nawet z sałatek, o smaku śmietany nawet nie pamiętałem.
Czułem się coraz gorzej i wydawało mi się, że są to już ostatnie lata mojego życia. Miałem poważną miażdżycę tętnic (balonikowanie aorty w 1993 r.), nadciśnienie, a po rozpoczęciu leczenia nadciśnienia dołączyła się cukrzyca leczona diaprelem. Po przejściu na dietę już po 3 tygodniach cukrzyca ustąpiła, odstawiłem diaprel i do dziś cukier mam w normie. Obniżyło się nadciśnienie, po 3 miesiącach odstawiłem leki na nadciśnienie, bo było ono niskie. Obecnie mam ciśnienie 120-130/80-85 bez leków. Jestem silny, uprawiam gimnastykę, jogng i kulturystykę. W ubiegłym roku o tej porze miałem już problemy z poruszaniem się, męczyłem się szybko i występowały bóle za mostkiem. Dziś już o wszystkich chorobach i dolegliwościach zapomniałem. Martwi mnie jednak cholesterol. W listopadzie miałem 251 mg% całkowitego, HDL 49 i trójglicerydy 72 mg%. Pod koniec grudnia miałem cholesterolu całkowitego 269, HDL 38 i trójglicerydy 65 mg%. Niepokoi mnie obniżanie się cholesterolu dobrego, a wzrost złego. Dotychczas na wadze ubyłem 20kg. Dziś przy wzroście 178 cm ważę 90 kg i waga dalej obniża się. Z.F.
Odpowiedź: Jeśli czuje się pan "rewelacyjnie", to co pana obchodzi poziom cholesterolu i po co pan go w ogóle bada? Nauka ustaliła poziomy cholesterolów określane jako "prawidłowe", "za niskie", lub "za wysokie", na podstawie badań na zdegenerowanych ludziach, bo innych do badań nie mogła wykorzystać. Ponieważ cały gatunek ludzki jest mocno zdegenerowany, to i poziomy cholesteroli uważane za prawidłowe, są również niewłaściwe. Najważniejsze są trójglicerydy! Jeśli już koniecznie chce się pan badać, to powinien pan zmierzyć właśnie ich poziom. Trójglicerydy powstają z glukozy, a cholesterol z trójglicerydów. Jeśli surowca do wytwarzania trójglicerydów spożywa pan niewiele, to i poziom trójglicerydów będzie niski. Gdy poziom trójglicerydów jest niski, to i wytwarzanie cholesterolu jest niskie. Poziom cholesterolu we krwi nie jest zależny tylko od tego, ile organizm go wytwarza, ale również od tego, w jakim tempie go wydala. Gdy organizm jest mocno schorowany, a miażdżyca zaawansowana i obejmująca tętnice w wielu narządach, to organizm jest zajęty usuwaniem tej miażdżycy, a wydalenie cholesterolu odkłada na później. Miażdżyca zaczyna się cofać, gdy ponad połowa energii w spożywanych pokarmach pochodzi z tłuszczów, a średnie spożycie węglowodanów spada poniżej 280 g/dobę na osobę przeciętnie. Masowe doświadczenie, które wykonało się niejako samoistnie na setkach milionów ludzi w USA, Anglii, Szwajcarii, Nowej Zelandii i w innych bogatszych krajach, wykazało, jaki jest lepszy, a jaki gorszy model żywienia. Najwcześniej przy "korytku" usiedli ludzie w USA i Francji, bo już w końcu lat 40 i na początku lat 50 XXw. W 1949 r. w USA w przeciętnej diecie na 1 g białka przypadało średnio 1,5 g tłuszczu i 4 g węglowodanów. Ilość energii wynosiła odpowiednio z białka - 12%, z tłuszczów - 41%, z węglowodanów - 47%. W 1972 r. w USA w przeciętnej diecie na 1 g białka przypadało 1,85 g tłuszczu i 2,8 g węglowodanów. Ilość dostarczonej energii wynosiła odpowiednio: z białka 13%, z tłuszczów 53%, z węglowodanów 32%. Od początku lat 70. przeciętna dieta mieszkańców USA zaczęła wychodzić z "korytka" i maszerować w kierunku stołu. Na początku lat 50 ci "lepiej jedzący" mieszkańcy USA byli bliżej "korytka". Do "najlepiej", czyli najbardziej korytkowo jedzących mieszkańców USA należeli amerykańscy żołnierze. Karmiono ich jak prosięta. Zatrudniono nawet sławnego ormiańskiego kucharza Mardikiana, aby układał diety dla żołnierzy. Na początku lat 50 stan zdrowia mieszkańców USA był zły, choroby cywilizacyjne występowały masowo, a przeciętna długość życia była niższa niż w innych krajach europejskich, które jeszcze nie dotarły do korytka. Przeprowadzono badania u ponad 300 żołnierzy amerykańskich w wieku średnio 18 lat, którzy zginęli w Korei. Zmiany miażdżycowe w aorcie i w tętnicach wieńcowych stwierdzono u ponad 70%, w tym u ponad 30% zmiany miażdżycowe były mocno zaawansowane. Wśród żołnierzy brytyjskich miażdżyca występowała jeszcze częściej. U poległych żołnierzy z Korei Północnej i "ochotników chińskich" miażdżyca w ogóle nie była spotykana. Żołnierze komunistów byli jeszcze na pastwisku, a kapitalistów - przy korytku. Już w końcu lat 60 ilość energii z tłuszczów w przeciętnej diecie amerykańskiej przekroczyła 50% i stopniowo wzrastała. Tylko dlatego u ginących w Wietnamie żołnierzy amerykańskich, przeciętnie starszych od ginących w Korei, miażdżyca aorty i tętnic wieńcowych była spotykana u około 30% poległych i były to tylko lekkie postacie miażdżycy. Między rokiem 1975 a 1985 znaczie spadło zużycie leków, a liczba chorych na nadciśnienie w USA zmniejszyła się o 70%. Zaczęto często obserwować i opisywać "samoistne" cofanie się zmian miażdżycowych, występowało mniej udarów mózgowych i zawałów, a ich przebieg był łagodniejszy. Śmiertelność w zawałach obniżała się, ale tylko w śmiertelności przed szpitalnej. W szpitalach wszystko było po staremu. We wschodnich stanach USA stwierdzono wyraźny spadek liczby zawałów, z wyjątkiem mężczyzn w wieku powyżej 65 lat, z wykształceniem podstawowym. Czy wykształcenie może mieć wpływ na częstość zawałów? Samo wykształcenie - nie, ale skutki tym wykształceniem powodowane - tak. W USA osoby z wykształceniem podstawowym osiągają niższe zarobki i przeważnie przechodzą na emerytury dopiero po ukończeniu 65. roku życia, a same emerytury mają sporo niższe od poprzednich zarobków. Jeśli już wraz z innymi maszerowali w kierunku stołu, to niższe dochody z emerytury musiały ich cofać w kierunku korytka, stąd więcej u nich chorób cywilizacyjnych i więcej zawałów.
Nieważne, jaka była przyczyna, czy zwykła głupota tak zwanej nauki, czy też świadome działania zainteresowanych, ale pod koniec lat 80 ludzi w USA, Nowej Zelandii, Australii, w bogatszych krajach europejskich zaczęto skutecznie pędzić z powrotem w kierunku pastwiska. A na drodze między pastwiskiem a stołem jest korytko, do którego trafić można z dwu stron. I od stołu, i od pastwiska. Ustalono w badaniach naukowych, że gdy spożycie węglowodanów jest niższe od 150 g na dobę, gdy węglowodany są podawane w postaci skrobi i niższe od 100 g węglowodanów na dobę (u człowieka dorosłego) podawanych w innych węglowodanach, to miażdżyca nie może się rozwijać, a istniejące zmiany miażdżycowe cofają się.
Zatem czy pan ma więcej, czy mniej cholesterolu, złego czy dobrego, to jeśli dostarcza pan swojemu organizmowi tyle węglowodanów, aby poziom surowca do produkcji cholesterolu, czyli poziom trójglicerydów był niski - poniżej 70-80 mg %. może być też poniżej 50 mg%, to nie ma powodu do żadnych obaw.
Jan Kwaśniewski. więcej... |